
Uznany literat zostaje szafiarką
Środowisko wrze jak woda w czajniku. Pisarz Michał Witkowski chce być bohaterem modowych sesji na swym blogu
Blondynki odetchną. Po prowokacji Filipa Chajzera mamy nowy synonim na piękny pustostan : blogerka modowa. Schlezwig- Holstein jeszcze długo będzie ostrzeliwał ufryzowane głowy. Każdą. Niezależnie jak bardzo niesłusznie. Tytuł szafiarki został- inna kwestia, że nieuczciwe – skompromitowany do suchej (modnej) nitki. Od Wisły do Odry nadal trwa karnawał kpin. I bęc! Własną stylistką z zapleczem bloga zostanie nie kto inny, jak Michał Witkowski. Pisarz półki wysokiej, przy której z lekka już trzeba zadzierać głowę. Żadna tam popliteracka Grochola. Żadne pseudomistyczne popłuczyny w stylu Coelho. Pisarz przez wielkie P jak Prus, choć nie Petrarca jeszcze.
Reakcja środowisk, nazwijmy to, intelektualnych? Niedowierzanie, rumieńce zakłopotania. Trochę podobnie, jak wtedy, gdy Zanussi beznamiętnie ogłasza, że w obsadzie znajdzie się namiętna Doda. Oburzać się, klaskać czy grać na zwłokę (czytaj: grać obojętność)? Jeszcze się łudzą: to taki kaprys literackiej gwiazdy. Jeszcze się pocieszają: to taki artystyczny eksperyment.
Tymczasem Witkowski: moda to sztuka. A dalej jeszcze mocniej: moda sztuką równą literaturze. A na koniec: blogowanie to akt twórczy. Amen.
To może chociaż w tych sesjach świadectwo wyrafinowanego gustu spod znaku wysokogatunkowych marynarek i ręcznie robionego buta ze skóry jagnięcej? Oświatowa misja, co to tłumaczy jaki krawat do jakich skarpetek? Gdzie tam. Będą pióra, cekiny, przepych Wersalu i rock n’ roll. Ma być szałowo, zabawnie, a przy tym profesjonalizm do pełna. Fotografik, nie fotograf. Gość od wizażu, fryzjer. Na zapleczu catering. Deklaruje, że to nie będzie to wgląd do szafy pt. strój dnia albo fajny zestaw na niefajną imprezę. To ma być czysta fantazja, artystyczna wizja. Macademian Girl w męskiej wersji? Coś jest na rzeczy.
Sesje modowe mają dorównywać tym w wysokonakładowych kolorowych magazynach. Bliżej tu będzie do Kasi Tusk zwierzającej się „W kurniku znaleźliśmy kilka jajek.” ( a gdzie piórko i g…o, pytam?) niż do cna prawdziwej (a prawda boli…) „szafie sztywniary”.
Czekam bez niepokoju. Od bloga i blogera już nie oczekuje się autentyzmu i naturalności. To zostawiamy gimnazjalistom i rozpolitykowanym frustratom. Teraz liczy się zdolność ciekawej prezentacji równie ciekawego „ja”. Może być sztuczne, wykreowane, to bez znaczenia. A tutaj jest szansa, że fikcja wizualna będzie równie zachwycająca, co ta literacka. Hipsteria się będzie zachwycać, filisteria gorszyć, Chajzer dziwić, ja śledzić.
Wszystkie zdjęcia za zgodą Miss Gizzy, fot. Marcin Kempski (I Like Photo) dla Harper’s Bazaar
Recommended
-
Supermarket miejscem cudówPaździernik 16th, 2014
-
Na to się nabieramyWrzesień 15th, 2014
-
Ups!Ups!Ups! Garść wakacyjnej (i nie tylko) prasówki, gdzie od zdjęć kolorowo, a od liter wesołoLipiec 16th, 2014
-
Ups!Czerwiec 4th, 2014
-
Uznany literat zostaje szafiarkąMaj 9th, 2014
Natala 9 maja 2014 at 14:07
No to będzie ciekawie. Już nie mogę się doczekać
zdumialo mnie to, ze Witkowski tak sakralizuje modę. Cóż, zobaczymy.)
Marti 10 maja 2014 at 00:39
Będzie się działo
Mi do mody daleko, ‚szafiarstwo’ mnie nie kręci, nie znam, nie pojmuję, ale dla mnie wygląda dziwnie. Coś mi tam nie gra i nie pasuje. Ale to pewnie ja, nie znam się i tyle