
„Ości” Ignacego Karpowicza- recenzja
Stają w gardle intelektualną pychą. Ale nie da się ukryć, że to błyskotliwa proza
Mija rok od ich wydania. I dobrze. Po książkę sięgam, kiedy już opadną tumany wzniecane przez księgarski marketing. Słabną recenzje i opinie. Nastaje z wolna cisza. Wtedy dopiero, po analizie jakichś strzępków informacji wiem, czy warto wyjąć te kilkanaście godzin z życiorysu, by zatopić się w cudze losy.
„Ości” Karpowicza mają dobry podkład. Wcześniejsze dzieło dostaje paszport „Polityki”. Późniejsze nominację do prestiżowej Nike. Rodzi się wielki pisarz. W dodatku pisarz poczytny. (Wylądowanie w koszach hipermarketu w promocyjnej cenie o tym zaświadcza)
Gdyby użyć terminologii Myśliwskiego jest to bardziej książka języka niż książka fabuły. A język jest tu niepodobny do tradycyjnego w narracji powieściowej. Bardzo zewnętrzny, unaukowiony, napuchły od abstrakcji, wieloznaczeń, gier słów, odwołań (religijnych, literackich, popkulturowych, a nawet urzędniczych- sic!). Błyskotliwy. I męczący tym blaskiem. Kondensacja jest tak duża, że należałoby sobie tę prozę dawkować. Inaczej można się na nią uniewrażliwić. A przyjemność wtedy mniejsza.
Na polu drzewo. Żeromski powie: wyrosła zapałka drzewa na połaci zieleni. Keret: drzewo rośnie i tyle. Karpowicz: oś w niestabilnej zieleni zaburzyła linearność krajobrazu.
W „Ościach” mamy historię nietypowych rodzin, które są coraz liczniejsze. W jakimś tam stopniu te wszystkie pączkujące rodziny homo-, hetero- zorientowane na patchworkowanie i wchodzenie w najróżniejsze konstelacje są jakimś tam obrazem rodzącego się nowego społeczeństwa. Ale to w Warszawie. Czyli panie Karpowicz, bardzo niestatystycznie.
Co mi bardzo przeszkadzało? Intelektualna pycha. Prosta opozycja typu naiwny, zacietrzewiony katolik kontra neurotyczny wolnomyśliciel. Ten ostatni bardziej fotogeniczny, więc mimo starań by było po sprawiedliwości, każdy by wolał by określano go mianem „dyskryminowana mniejszość. Trudno też o sympatię do bohaterów. Są oczytani, odważni w wyborach, ale nie odnajdujemy się w ich ułomnościach. No bo ilu spośród nas jest lewicującymi homoseksualistami albo bezrobotnymi z kremem na półce Lancôme? (Czy lewicująca inteligencja nie jest już znakiem, że komunizm naprawdę umarł, hę?). Przez „Ości” przeziera jedna prawda, którą czujemy podskórnie, a do której nam się trudno przyznać: to co pozwala na utrzymanie więzi to odpowiednia dawka hipokryzji, przymykania oka, nie nazywania po imieniu, upychania w szufladach niewygodnych faktów. To ta postawa a nie lojalność, wierność i przyjaźń budują trwałe konstelacje między bliskimi ludźmi.
Czytaj. Dal nieprzekonanych garstka cytatów:
Zwlókł się z łóżka, spuścił stopy, grzeczne i równolegle stopy drugiego progu podatkowego, jęknął, gdy na nie przeniósł ciężar ciała. Zabolało go szkło, ten odłamek usunięty przez Szymona. Fantom. Belka w oku.
Jak na doroczny konkurs na najlepszą drag queen, zebrało się zastanawiająco poważne jury, ludzie znani i wpływowi, to zaś oznaczało, że pod płaszczem świetnej zabawy kryje się coś o wiele poważniejszego , dajmy na to polityka albo jej rewers, nazwijmy go w uproszczeniu wartościami.
Nikt już nie wierzy w kapitalistyczne od pucybuta do milionera. Pucybut będzie bardziej pucybutem, a milioner daleko bardziej milionerem.
Stan lękowy towarzyszący pojęciom „polskość” i „patriotyzm” można leczyć za pomocą węgla, mocowania pampersów w lędźwiowych odcinkach chorego, lektury tabloidów, malujących świat w barwach obrzydliwszych niż rzeczywiste”.
Recommended
-
Świąteczny deserGrudzień 22nd, 2014
-
Olejek lawendowy- wspomnienie wakacjiGrudzień 15th, 2014
-
„Ości” Ignacego Karpowicza- recenzjaListopad 24th, 2014
-
Jesień w obiektywie (nieobiektywnie)Listopad 13th, 2014
-
Ozdabianie ścianPaździernik 23rd, 2014
Dobre Geny 24 listopada 2014 at 14:31
Lubię Twoje recenzje. Ot tyle
Świnka 25 listopada 2014 at 08:25
O! A ja ostatnio jakoś więcej czytam więc może i na to się skusze. Szczególnie po Twojej recenzji
Ps. Też tak mam, że za nowości książkowe biorę się dopiero jak robią się starościami :))))))
Guest 25 listopada 2014 at 21:13
Zachęciłaś mnie, chyba się skuszę, żeby przeczytać tę książkę